Gorące politycznie Prawosławie

Wydarzenia ostatnich lat, a w przypadku Ukrainy i Gruzji ostatnich dni, pokazują że dalece kwestie religijne wpływają nie tylko na politykę wewnętrzną ale i  stosunki międzypaństwowe.

W miniony czwartek 20 czerwca, w soborze św. Włodzimierza w Kijowie dotychczasowy honorowy patriarcha Ukrainy Filaret (Denysenko) postanowił wznowić działalności Patriarchatu Kijowskiego, który już przed tym wszedł w skład Kościoła Prawosławnego Ukrainy i tym samym miał ulec likwidacji. Na zwołane zgromadzenie przybyło tylko dwóch biskupów (spośród 60 biskupów KPU) oraz około 100 delegatów przede wszystkim świeckich  (tylko 3 księży i 2 mnichów). Na dodatek owi dwaj biskupi mieszkają i pochodzą z Federacji Rosyjskiej z diecezji Biełgorodzko – Obojańskiej (powołanej przez Filareta  w roku 1995).

Niezbędne w tym miejscu jest przypomnienia,  że w tomosie (dekrecie o uznaniu Kościoła Prawosławnego na Ukrainie przez patriarchę Konstantynopola Bartłomiej I za niezależny- autokefaliczny z grudnia 2018 roku) stwierdzono, że kanoniczna jurysdykcja ustanowionego Kościoła obejmuje wyłącznie obszar państwa Ukraińskiego. Oznacza to, że wszystkie zagraniczne parafie byłego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK) mają być podporządkowani Konstantynopolowi, a na terenie Rosji mają ulec likwidacji.

Synod  Kościoła Prawosławnego Ukrainy ogłosił, że decyzje honorowego patriarchy Ukrainy są bezskuteczne a patriarcha na skutek swego postępowania  stracił wszystkie kanoniczne prawa jako hierarcha Kościoła Prawosławnego Ukrainy.  Synod oświadczył, że Filaret może samodzielnie uregulować swoje prawno-kanoniczne stosunki z KPU. Dwóch wspierających Filareta biskupów z Rosji zostało wykluczonych z episkopatu Kościoła Prawosławnego Ukrainy.

Natomiast, polityczne oraz wizerunkowe skutki działań Filareta mogą potwierdzać spekulacje przeciwników ukraińskiej autokefalii, mówiące że Kościół na czele z Epifaniuszem jest tworem sztucznym. Tacy krytycy przypisują jego powstanie przede wszystkim działaniom prezydenta Poroszenki i dostrzegają w tym motywację polityczną. Niezależnie od zasadności takiej krytyki obecna sytuacja w wielkim prawdopodobieństwem jest niekorzystna dla partii Poroszenki w zbliżających się wyborach. Na krótką metę stanowi też wyzwanie dla nowotworzonych struktur Kościoła Prawosławnego Ukrainy.

W dłuższej jednak perspektywie odejście Filareta może mieć skutki pozytywne.  Honorowy patriarcha, mający obecnie lat  90, był nie tylko hierarchą Kościoła, ale w gruncie rzeczy był te z czynnym politykiem (którego  „kariera” rozpoczęła się jeszcze w epoce Nikity Chruszczowa). Nikt też z ukraińskich polityków nie wspiera działań Filareta. Trudno też sobie wyobrazić w jaki bezpośredni sposób działania Filareta mogłaby wykorzystać Moskwa, choć sam fakt powstałego zamieszania, może być traktowany, jako dla niej korzystny.

Uważa się jednak, że wielu pro ukraińskich biskupów Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, działającego w Ukrainie,  nie chciało uczestniczyć w Soborze zjednoczeniowym, który obradował w soborze Mądrości Bożej w Kijowie w grudniu 2018, z powodu ambicji i autorytarnego sposobu zarządzania Filareta. Odejście i marginalizacja Filareta (obecny wznowiony Patriarchat Kijowski będzie miał marginalne znaczenie, takie jak np.  Mariawici w Polsce) może stać się  impulsem do przejścia biskupów z Patriarchatu Moskiewskiego i uznania ukraińskiej autokefalii przez inne kościoły prawosławne.

KPU dostaje w ten sposób szansę zademonstrowania, że zapisy w jego statucie o kolegialności (synodalności) jest poważnie traktowaną prawdą wiary, a Ukraiński Kościół Prawosławny kieruje  demokratycznym duchem, a nie ambicjami poszczególnych hierarchów czy względami politycznymi.

W tym samym dniu  20 czerwca)w stolicy Gruzji rozpoczęły się zamieszki, w których tle są również kwestie religijne. Przyczyną  tych zamieszek i protestów stała się dość nieoczekiwanie na przebieg sesji Międzyparlamentarnego Zgromadzenia Prawosławia (Interparliamentary Assembly on Orthodoxy – organizacja założona w 1993 roku, z inicjatywy greckiego parlamentu). W zgromadzeniu biorą udział delegacje parlamentarne z 25 krajów, wśród nich – Ukraina. Obrady zaczęły się w parlamencie gruzińskim i  w fotelu przewodniczącego parlamentu zasiadł i przemawiał po rosyjsku reprezentujący Rosję, obecny szef międzyparlamentarnego zgromadzenia,  poseł rosyjskiej Dumy, komunista Siergiej Gawriłow. w przeszłości Gawriłow, jak się domniemuje, walczył z Gruzją w ramach sił separatystów w Abchazji. Sytuacja ta wywołała natychmiastową reakcję ukraińskiej opinii publicznej. Na ulice Tbilisi wyszło 400 tys demonstrantów.

Kierownictwo rządzącej partii „Gruzińskie Marzenie” wyjaśniło udział rosyjskiego komunisty w spotkaniu „błędem protokołu”. Przewodniczący parlamentu Gruzji zmuszony był ustąpić ze stanowiska. Obrady forum zostały przerwane. Ukraina rozważa wyjście z Międzyparlamentarnego Zgromadzenia Prawosławia, ponieważ zdaniem posła prof. Wiktora Jeleńskiego, przedstawiciela Ukrainy w tym zgromadzeniu, Rosja instrumentalizacje organizację dla swoich celów politycznych.       Moskwa zareagowała na antymoskiewskie demonstracje przerwaniem połączeń lotniczych w Tbilisi.

Prawosławie, które Moskwa tradycyjnie chce czynić narzędziem oddziaływania, okazuje się coraz bardziej złożoną kwestią polityczną w obszarze byłego imperium.

Eugeniusz Bilonożko

Dziennikarz, wykładowca Uniwersytetu im. Dragomanowa w Kijowie

Skip to content